Page 9 - Instytut Historii Gluchych „Surdus Historicusˮ w latach 2012–2017
P. 9
Wspomnienia założyciela 7
Wspomnienia założyciela
Na początku sierpnia 2010 roku przestałem pracować jako archiwista
i bibliotekarz w Zarządzie Głównym Polskiego Związku Głuchych
w Warszawie. Rozpocząłem pracę w Instytucie Głuchoniemych im.
ks. Jakuba Falkowskiego w Warszawie jako wychowawca w internacie.
Zadałem sobie wtedy pytanie: „Co się stanie z historią Głuchych
w Polsce?”, „Kto będzie się nią zajmował?”. Pewnego dnia podczas rozmowy
z moją siostrą, Renatą Świderską, zwierzyłem się jej ze swoich zmar-
twień. Podsunęła mi pomysł, abym założył jakieś stowarzyszenie, które
zajmowałoby się historią Głuchych. Propozycja rozwiązania mych pro-
blemów była bardzo dobra. Ale wtedy nie byłem za bardzo gotów podjąć
się takiego zadania. Postanowiłem zostawić sprawę na później.
Jednak duch polskiej historii Głuchych postanowił dalej mnie ku-
sić. W dniu 9 października 2010 roku w Poznaniu miał miejsce jubile-
usz 10–lecia Towarzystwa Osób Niesłyszących „TON”. Na tę uroczystość
zostałem zaproszony. Podczas tego spotkania miała miejsce rozmowa,
która mnie zmotywowała. Otóż niesłysząca Pani, jedna z uczestniczek
tego wydarzenia, zamigała „historia Głuchych jest naprawdę cieka-
wa. Jestem zasmucona, że o niej się nie mówi. Nawet w Internecie nie
można za wiele znaleźć informacji na jej temat…”. Wtedy zrozumiałem,
że moja siostra miała rację i nie powinienem zostawiać tej sprawy.
Po powrocie do Warszawy, pewnego dnia poszedłem na cmentarz
Powązkowski. Stałem przed grobem znamienitego niesłyszącego działacza
ziemi mazowieckiej, Józefa Sułowskiego. Był to grób bardzo zaniedbany,
bez napisów. Tak jakby to miejsce wołało „zrób coś, bo o nas naprawdę
zapomną!” Po tym odwiedziłem grób następnych zacnych działaczy nie-
słyszących – Józefa i Marii z Łopieńskich Rogowskich. Ta wyprawa dała
mi energię i mocną motywację, by zrobić ostateczny krok.
Przez prawie rok układałem i zmieniałem statut swej przyszłej fun-
dacji. W dniu 1 października 2011 roku spotkałem się z prawnikiem,
Dariuszem Lasockim (z ramienia BORIS) w jednej z kawiarni „W Biegu
Cafe” na ul. Marszałkowskiej przy rogu Placu Zbawiciela. Pomógł mi tę
rozmowę przetłumaczyć na j. migowy Kamil Noworyta. P. Lasocki bardzo
pomógł mi przy statucie. Udzielił mi wielu cennych porad. Dzięki niemu
rejestracja fundacji w KRS była szybka, bez poprawek.